Teoria ujawnia naturę niedoskonałości kryształów (węglika krzemu)

weglik_krzemu

IFJ PAN

Defekty w kryształach, zwłaszcza dyslokacje krawędziowe o charakterze długich uskoków, wpływają na strukturę całego materiału i modyfikują jego podstawowe właściwości, redukując możliwości zastosowań. Fizycy z Krakowa i Warszawy na przykładzie kryształu węglika krzemu pokazali, że nawet tak wymagające obliczeniowo defekty można z powodzeniem badać z dokładnością
atomową za pomocą umiejętnie skonstruowanego modelu.

Matematyka kocha perfekcję. Niestety, perfekcja nie kocha fizycznej rzeczywistości. Teoretycy zajmujący się modelowaniem kryształów od dawna próbowali uwzględniać defekty występujące w
prawdziwych   strukturach   krystalicznych   i   przewidywać   ich   wpływ   na   właściwości   fizyczne
materiałów.   Modele,   bazujące   na   wynikach   różnych   eksperymentów,   opisywały   zmiany
podstawowych własności materiału bez wyjaśniania rzeczywistych przyczyn i skutków zaistniałych
zjawisk. Dopiero nowy model węglika krzemu (SiC), zbudowany przez fizyków z Instytutu Fizyki
Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie, pozwolił zademonstrować, że już dziś
można „z pierwszych zasad” modelować kryształy nawet z tak złożonymi defektami jak dyslokacje
krawędziowe i wyjaśniać ich cechy procesami zachodzącymi w skali atomowej. Spektakularny
rezultat, omawiany podczas  niedawnej  konferencji  Multis 2019 w  Krakowie  i  opublikowany  w
czasopiśmie   „Journal   of   Materials   Science”,   krakowscy   fizycy   osiągnęli   we   współpracy   z
ulokowanymi   w   Warszawie   Instytutem   Podstawowych   Problemów   Techniki   PAN   i   Instytutem Wysokich Ciśnień PAN.

„Staraliśmy się poznać na poziomie atomowym mechanizmy odpowiedzialne za obniżanie się
prądu przebicia w kryształach węglika krzemu. Nasze obliczenia, wywodzące się z ‘pierwszych
zasad’,   prowadzą   ku   jakościowemu   zrozumieniu   problemu   i   przyczyniają   się   do   wyjaśnienia szczegółów tego zjawiska”, mówi dr hab. Jan Łażewski, prof. IFJ PAN.

Obliczenia „z pierwszych zasad” mają długą historię związaną z Nagrodą Nobla dla Waltera Kohna
i   Johna   Pople’a   w   1998   roku   (do   symulacji   defektów  w   kryształach   wprowadzono   je   jednak niedawno). Pojęciem tym określa się obliczenia przeprowadzane z użyciem równań mechaniki kwantowej, wsparte jedynie wiedzą o budowie atomu i symetrii kryształów. W podejściu tym nie ma żadnych   bezpośrednich   informacji   z   eksperymentów,   co   oznacza,   że   z   jego   pomocą   można analizować   również   takie   materiały,   których   jeszcze   nikt   nigdy   nie   badał,   a   nawet   nie zsyntetyzował. Ze względu na dużą komplikację zagadnienia, do tej pory obliczenia z pierwszych zasad stosowano jedynie do zaburzeń punktowych, związanych z wakansami (brakami atomów, czyli dziurami w strukturze krystalicznej) lub domieszkami wprowadzanymi do kryształu.

Krakowscy   badacze   nie   bez   przyczyny   zajęli   się   węglikiem   krzemu.   Właściwości   tego
półprzewodnika są tak interesujące, że kiedyś uważano go nawet za następcę krzemu. Jego
przerwa   energetyczna   (bariera,   którą   musi   pokonać   ładunek   żeby   przedostać   się   z   pasma walencyjnego do pasma przewodnictwa i brać udział w przewodzeniu prądu) jest niemal trzykrotnie większa niż w krzemie, dopuszczalna gęstość prądu przewodzenia – dwukrotnie, zdolność do odprowadzania   ciepła   –   ponadtrzykrotnie,   a   graniczna   częstotliwość   pracy   kryształu   –   aż sześciokrotnie. Mało tego, układy wykonane z węglika krzemu mogą pracować w temperaturach do 650 stopni Celsjusza, podczas gdy układy krzemowe zaczynają mieć problemy już przy 120stopniach.   SiC   ma   także   wysoką   temperaturę   topnienia,   jest   twardy,   odporny   na   kwasy   i promieniowanie. Do jego wad należy przede wszystkim cena: o ile dwucalowe płytki krzemowe kosztują zaledwie kilka dolarów,  wartość podobnych płytek z  węglika krzemu trzeba liczyć  w tysiącach. Kryształy węglika krzemu o niskiej jakości to popularny materiał ścierny, stosowany również   w   kamizelkach   kuloodpornych   i   w   tarczach   hamulcowych   najdroższych   samochodów świata, takich jak Lamborghini czy Bugatti. Wysokiej jakości kryształy służą do wyrobu zwierciadeł teleskopów i elementów wysokonapięciowych urządzeń o dużej odporności na temperaturę.

Na poziomie atomowym kryształy węglika krzemu są zbudowane z wielu ułożonych jedna na
drugiej płaskich warstw. Każda warstwa przypomina plaster miodu: składa się z sześciokątnych
komórek, w których narożnikach są ulokowane pionowo cząsteczki węglika krzemu. Każde dwie
sąsiednie   warstwy   można   połączyć   na   trzy   sposoby.   Wielowarstwowe   „kanapki”   o   różnych wzajemnych ułożeniach tworzą tzw. modyfikacje politypowe, których w przypadku węglika krzemu jest ponad 250. Grupa z IFJ PAN zajmowała się politypem oznaczonym jako 4H-SiC.

„Przy   modelowaniu   tego   typu   struktur   jednym   z   podstawowych   problemów   jest   złożoność obliczeniowa. Model kryształu czystego, pozbawionego domieszek czy dyslokacji, charakteryzuje się dużą symetrią i można go przeliczyć nawet w kilka minut. Żeby zrobić rachunek dla materiału z dyslokacją,   potrzebujemy   już   całych   miesięcy   pracy  komputera   o   dużej   mocy  obliczeniowej”, podkreśla dr hab. Paweł Jochym, prof. IFJ PAN.

Kłopoty z dyslokacjami krawędziowymi wynikają ze skali ich wpływu na strukturę krystaliczną
materiału. Obrazowo można je porównać do problemów z zamaskowaniem braku części jednego
rzędu płytek w posadzce. Wyrwę można „zabliźnić” przesuwając płytki sąsiadujących rzędów, ale
defekt pozostanie zawsze widoczny. Dyslokacje krawędziowe, wynikające z braku całych ciągów
lub   połaci   atomów/cząsteczek   w   poszczególnych   warstwach   kryształu,   działają   podobnie,
wpływając   na   położenia   atomów   i   cząsteczek   w   wielu   sąsiednich   warstwach.   A   ponieważ
dyslokacje mogą się rozciągać na znaczne odległości,  w praktyce wywołane nimi zaburzenia
obejmują cały kryształ.

Najciekawsze   zjawiska   zachodzą   w   rdzeniu   dyslokacji,   a   więc   w   bezpośrednim   sąsiedztwie krawędzi   uszkodzonej   warstwy   sieci   krystalicznej.  Aby  wyeliminować   dalekozasięgowe   efekty, wywołane pojedynczą dyslokacją, a tym samym znacznie ograniczyć liczbę rozważanych atomów, zastosowano   trik:   wprowadzono   drugą   dyslokację,   o   przeciwnym   działaniu.   W   ten   sposób skompensowano oddziaływanie pierwszej dyslokacji na większych odległościach.

Model kryształu SiC składał się z około 400 atomów. Przeprowadzone symulacje wykazały, że w
warstwach kryształów, wzdłuż krawędzi rdzenia defektu, pojawiają się „tunele” w formie kanałów o
zmniejszonej gęstości ładunku. Obniżają one lokalnie barierę potencjału i powodują, że ładunki
elektryczne mogą „wyciekać” z pasma walencyjnego. Dodatkowo w przerwie wzbronionej, która w
izolatorze gwarantuje brak przewodzenia prądu elektrycznego, pojawiają się stany redukujące jej
szerokość i skuteczność w ograniczaniu przepływu ładunku. Wykazano, że stany te pochodzą od
atomów ulokowanych w rdzeniu dyslokacji.

„Sytuację można porównać do głębokiego, stromego wąwozu, który próbuje pokonać wiewiórka.
Jeśli dno wąwozu jest puste, wiewiórka nie przedostanie się na drugą stronę. Jeśli jednak na dnie
rośnie   pewna   liczba   odpowiednio   wysokich   drzew,   wiewiórka   może   po   ich   wierzchołkach
przeskoczyć na drugą stronę wąwozu. W modelowanym przez nas krysztale wiewiórką są ładunki
elektryczne,  pasmo walencyjne  to  jedna  krawędź  wąwozu,   pasmo  przewodnictwa   – druga,   a
drzewami są wspomniane stany związane z atomami rdzenia dyslokacji”, mówi prof. Łażewski.

Teraz, gdy mechanizmy odpowiedzialne za obniżanie progu bariery energetycznej stały się znane
na   poziomie   atomowym,   pojawiło   się   ogromne   pole   do   popisu   dla   eksperymentatorów.
Zaproponowany mechanizm trzeba będzie zweryfikować, by później móc go użyć do ograniczenia
negatywnego   wpływu   badanych   defektów.   Na   szczęście   istnieją   już   odpowiednie   ku   temu
możliwości techniczne.

„Przyszłość zweryfikuje, czy nasze pomysły zostaną potwierdzone w całości. Jesteśmy jednak
spokojni   o   losy   naszego   modelu   i   zaprezentowanego   podejścia   do   symulowania   dyslokacji
krawędziowych. Już teraz wiemy, że model ‘z pierwszych zasad’ sprawdził się w konfrontacji z
niektórymi danymi eksperymentalnymi”, podsumowuje prof. Jochym.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj