Nanożywność w Parlamencie Europejskim

© 123RF

© 123RF

Niskotłuszczowe lody, które smakują, jak prawdziwe, olej do smażenia wzbogacony w witaminy i mikroelementy pochodzące z ryb, czy taki sam chleb, który jednak rybą nie pachnie. Żywność zawierająca sztuczne nanocząsteczki wciąż jest rzadka w naszych sklepach, ale czy ta, którą możemy już znaleźć na półkach, jest bezpieczna? Tego jeszcze nie wiadomo, ale musimy być dobrze poinformowani o tym, co się znajduje w naszym jedzeniu – uznali posłowie. Odrzucili jednak definicję nanomateriałów. Dlaczego?

O nanomateriałach

Nanomateriały to struktury wielkości jednej miliardowej części metra. Dla lepszego zobrazowania skali, można porównać to tak: gdyby cząsteczka była wielkości piłki nożnej, przeciętny pączek byłby tak duży jak cała Wielka Brytania…

Dzięki swojej mikroskopijności, z łatwością są w stanie przedostawać się do organizmu ludzkiego. Używane są więc do zmiany smaku, koloru, zapachu czy tekstury żywności.

Prawo do bycia poinformowanym

Parlament Europejski zawsze mocno wspierał prawo każdego konsumenta do bycia poinformowanym o składzie żywności. Zdaniem posłów, takie same obostrzenia powinny dotyczyć także zawartych w niej nanomateriałów.

Problem z definicją

Przyjęta obecnie unijna definicja nanomateriału mówi, że jego wielkość nie może przekroczyć 100 nanometrów. Komisja Europejska chce ją doprecyzować, dodając, że musi się on składać przynajmniej w połowie z cząsteczek wielkości między 1-100 nanometrami. Parlament odrzucił propozycję, bo nie obejmowałaby ona dostępnych na rynku nanododatków wykorzystywanych w produkcji żywności.

Następne kroki

Posłowie wezwali Komisję do opracowania nowych zasad, które wezmą pod uwagę stanowisko Parlamentu Europejskiego.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj