Amazon zarabia na treści, a nie na sprzedaży urządzeń

Kiedy spotykasz dyrektora generalnego Amazona Jeffa Bezosa, w oczy rzucają ci się od razu dwie rzeczy…Specyficzny śmiech…I niezrównana dbałość o zaspokojenie potrzeb klienta. „Wiemy, że klienci lubią niskie ceny, wiemy, że lubią duży wybór i wiemy, że lubią szybką dostawę. Tak jest teraz i tak będzie za 10 oraz za 20 lat. Dlatego dokładnie na tym się skupiamy.”

„To, co naprawdę dobrze udało się wam zrobić w Amazonie, to utrzymanie niskich cen. Pozwoliło to wyprzedzić waszych rywali. Czy podobną strategię planujecie zastosować przy sprzedaży nowych tabletów?”

„Tak, takie mamy podejście: produkty premium w przystępnych cenach. Sprzedajemy sprzęt tuż powyżej progu rentowności. Nie próbujemy zbić fortuny na sprzedaży urządzeń, mając nadzieję, że zarobimy, gdy ludzie będą ich używać. To podejście niespotykane w innych firmach. Większość z nich strukturę zysków buduje przede wszystkim w oparciu o sprzedaż hardware’u.”

W tym urządzeniu znajdziemy jeszcze jeden element, którego do tej pory nie zastosowano. To funkcja Mayday – całodobowe wsparcie techniczne.

„Dziękujemy za korzystanie z naszego systemu wsparcia. Jestem James, jak mogę pomóc?”

„Wciskasz przycisk Mayday, który znajduje się na górze menu i łączysz się z konsultantem. Ma dostęp do twojego pulpitu i rysując na nim, może pokazać ci, jak radzić sobie z konkretnymi problemami.”

O Bezosie było ostatnio głośno z innego powodu. Za 250 milionów dolarów kupił dziennik „Washington Post”. To jedna z jego pierwszych publicznych wypowiedzi na ten temat.

„Dlaczego wszedłeś w biznes gazetowy?”

„Myślę, że „Washington Post” to ważne medium, jestem optymistą, jeśli chodzi o jego przyszłość. To inwestycja motywowana względami osobistymi. Myślę, że mogę pomóc w rozwoju gazety po części pozwalając jej pracownikom na swobodne eksperymentowanie, a po części wprowadzając do niej filozofię, która towarzyszy funkcjonowaniu Amazona.”

Ta filozofia, według samego prezesa, sprowadza się do jednej rzeczy.

„W Amazonie koncentrujemy się na kliencie, stawiamy go na pierwszym miejscu. Łatwo to powiedzieć, ale trudniej wprowadzić w życie. Jeśli rzeczywiście jesteś „klientocentryczny”, wchodzisz w rolę gospodarza imprezy. Organizujesz ją przecież dla swoich gości. Niektórzy gospodarze zachowują się jednak, jakby organizowali imprezę dla siebie. A to zupełnie inny rodzaj zabawy.”

Zaloguj się Logowanie

Komentuj